niedziela, 26 kwietnia 2015

Buty

Ostatnio po zakupie nowych butów na obcasie postanowiłam je nieco w domu rozchodzić. W związku z tym przywdziałam obuwie i chadzam radośnie po mieszkaniu. Aż tu nagle jak mi nie lunie krew z nosa. No cieknie niemiłosiernie. Dezorientacja, panika! Dobiegłam do łazienki, chwytam papier i drę się: "Ściągaj mi buty, bo krew mi się leje z nosa!".
Udało się. Uratowane. Udało się nie ubrudzić.

Innym razem schodząc ze schodków, które wieńczyła metalowa, wysoka wycieraczka, potknęłam się i runęłam w dół uderzając piszczelami o kant owej wycieraczki. Pierwszą myślą było to, czy mi się buty na czubkach nie starły, a drugą czy piszczele nie pękły. Priorytety.

Mam coś z tymi butami. Z jednej strony są dla mnie ważne, a z drugiej szalenie o nie nie dbam. Nie pastuję, nie zwracam uwagi czy są czyste. Nie zwracam uwagi na szczegóły.

Nie wiem co myśleć.
Trzymajcie się : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz