sobota, 12 października 2013

Co jeszcze nie ułatwia życia?

Wrażliwość.

O ile u kobiet jest to akceptowalne, bądź po prostu uważane za cechę wręcz wrodzoną, to u mężczyzn już tak łatwo nie ma. Z tego co widzę często wrażliwość jest mylona z "gejowatością" albo "ciotowatością". Kurde, powstały takie chore stereotypy, że trudno za nimi nadążyć. Najlepiej jak facet jest twardym skurwysynkiem, a babka wrażliwą pizdeczką, która nie potrafi sobie z niczym poradzić. Co za świat. Czy naprawdę trzeba wszystko wkładać w szufladki?

W sumie to nie tak miał wyglądać dzisiejszy post. Hmm... Wrażliwość nie ułatwia życia, bo sprawia, że wszystko co się wokół dzieje, dotyka nas osobiście. U mnie wrażliwość nie przejawia się płakaniem na każdym filmie czy lajkowaniu dzieci z Etiopii, tylko właśnie na tym, że każdą uwagę biorę bardzo do siebie. Oj, nie ułatwia to życia.

Pa.

piątek, 11 października 2013

Co nie pomaga w życiu?

Skrajny introwertyzm.

Wszędzie mam problem. Odezwanie się przy więcej niż dwóch osobach (na trzeźwo) stanowi nie lada wyzwanie. Na studiach koszmarem było dla mnie uczestniczenie w zajęciach wymagających ode mnie zgłoszenia się do czegoś na oczach wszystkich, czy też odpowiedź na zadane przez prowadzącego zajęcia pytanie.
Paradoksalnie łatwiej mi się żyło w dużym, obcym mieście, pełnym ludzi, niż w mojej małej mieścinie. Duże miasto zapewniało mi anonimowość i brak zainteresowania ze strony innych osób. Aktualnie wszyscy sąsiedzi wiedzą o mnie wszystko. Nienawidzę tego.

Introwertyzm nie jest zły. Nie polecam tylko jego skrajnej odmiany.

Pozdrawiam.